sobota, 15 listopada 2014

ROZDZIAŁ IV (+16)

Liczy się to, co jest teraz. Reszta to niepewność, osnuta mgłą tajemniczości. 


*oczami Harrego*


Co się dzieje? Dopiero co się obudziłem i znów śnię? Co ona tu robi? Zastygłem, gdy zrobiła krok przez dzielącą nas przestrzeń. Patrzyłem, jak torebka wyślizguje się z jej dłoni, lądując zapomniana na płytkach schodów. Była naprzeciwko mnie, wyciągnęła ręce, by dotknąć mojej twarzy. Zimne palce głaskały moją skórę.
- Zostawmy wszystko za sobą- Wciąż nie odważyłem się ruszyć. Marzyłem o tej chwili od miesięcy, ale nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Była teraz tak blisko. Czułem ciepło jej oddechu. Słabą, słodką woń jej szamponu. Ale nadal trzymałem ręce w kieszeniach spodni. W końcu, wspinając się na palce, przycisnęła swoje usta do moich. Jej wargi były miękkie i ciepłe. Czułem sól jej łez na swoim języku. Była prawdziwa. To się naprawdę działo. Jakby budząc się ze snu, przesunąłem powoli dłońmi po materiale jej koszuli i przyciągnąłem ją w ciepło swoich ramion. Z gwałtownym wdechem, jakby ulgi, nachyliła się do mnie i pocałunek stał się bardziej pewny. Językiem musnąłem skraj jej warg. Kiedy tylko rozchyliła dla mnie usta, gorliwie, z tyłu mojego gardła wydobył się delikatny jęk i przyciągnąłem ją bliżej. Po tak długim czasie w końcu była moja. Kiedy ostatnim razem się całowaliśmy, była nieśmiała. Prawie ostrożna. Tym razem wszystko było inne. Jej pocałunki były łagodne, ale natarczywe. Wymagające. Skąd nauczyła się tak całować? Ten chłopak ją nauczył? - To nie miało znaczenia. Nie była z nim. Była ze mną. Tutaj. Moje kości wydawały się zmięknąć, kiedy przyciągnąłem ją do siebie, przylgnąłem do niej, jakby dla siły. Nigdy nie czułem się słabszy. Ona jednak wydawała się wystarczająco silna za nas oboje. Jej piersi przy mojej klatce piersiowej. Wszystko związane z nią było miękkie i ciepłe. Jeśli możliwe było zatapiać się w innej osobie, ja właśnie się w niej topiłem. Całowała mnie ze skrywaną pasją, która odbiła się na mnie, tak, że podniosła rękę, by wplątać palce w moje włosy, wymagając ode mnie więcej. Wiedziałem tak dobrze, jak wiedziałem wszystko, że mi przebaczała. Akceptowała mnie. Wybierała mnie. Mamrocząc słowa po angielsku, muskałem wargami jej zimne policzki i delikatne powieki, włosy okalające jej twarz. Wciągałem jej zapach jak tlen. Nasze usta spotkały się znowu, łapczywie. Czułem ciepło jej ciała przez cienki materiał bluzki, kiedy obejmowałem Alex tak mocno, że bałem się ją skrzywdzić. Nie mogłem oddychać, lecz niewiele mnie to obchodziło. Nie chciałem już nigdy odetchnąć. Chciałem umrzeć właśnie tam. Właśnie teraz. Bez tchu i w miłości. Moje wargi sunęły w dół jej twarzy, do ucha, a potem do szyi i, oddychając w krótkich sapnięciach, odchyliła głowę do góry. Wtedy, z małym chlipnięciem, które mnie wystraszyło, poprawiła się w moich ramionach. Przez sekundę myślałem, że zmieniła zdanie. Potem wskazała w głąb domu.
- Harry, spójrz.- Niechętny, by wypuścić ją z uścisku, przycisnąłem ją bliżej i spojrzałem, gdzie pokazywała, zanim znowu na nią nie zerknąłem. Chłopaki wszystkiemu się przyglądali. Jej oczy błyszczały pełne zdumienia. Boże, kochałem ją. Moja krew pulsowała z euforią.


*oczami Alex*


- Co teraz?- zapytałam cichutko.
- Jedziemy po twoje rzeczy, nie mam ochoty na to, żeby tamten koleś znów cię dorwał – Usłyszałam stanowczą odpowiedź.
- Chyba masz rację – Wtuliłam głowę w jego pierś. Chłopak pocałował mnie we włosy i wypuścił z objęcia. Przykucnęłam i złapałam swoją torebkę. Gdy się wyprostowałam Harry złapał mnie za rękę i pociągnął w głąb domu, zatrzaskując drzwi. Przy wejściu do salonu nadal stali Niall, Zayn, Louis i Liam. I stał tam ktoś jeszcze, obejmowany przez Payna. Nie wierzę. Była to wysoka dziewczyna z długimi, ciemnymi włosami sięgającymi łokci. Grzywka zasłaniała jej całe czoło. Na rzęsach miała maskarę, co dla niektórych byłoby praktycznie niezauważalne, ja jednak znałam ją zbyt dobrze by tego nie widzieć. Ubrana była w za dużą i luźną bluzkę Liama- niebieską z logiem supermana. Przez długość bluzki jej krótkie spodenki były prawie niewidoczne. Dla mnie jednak lśniły eksponując jej długie, chude, zawsze opalone, piękne nogi. Na stopach miała czarne air maxy. Gdy tak się w nią wpatrywałam dziewczyna zaśmiała się. Jej śmiech przypominał uderzanie kryształowych kieliszków. Był on moim drugim ulubionym dźwiękiem, zaraz po głosie i jęku Harrego.
- Katy – Powiedziałam, uśmiechając się złowieszczo.
- Alex! – Dziewczyna zrobiła to samo. Przygryzłam usta i rzuciłam się na przyjaciółkę. Znałyśmy się od zawsze. Wiele razem przeszłyśmy. Gdy ja zerwałam z Harrym, ona przeprowadziła się do chłopaków, a dokładniej do swojego chłopaka Liama. Zakochując się w nim co dzień na nowo. Ich związek był idealny. Nigdy się nie kłócili, mimo że byli zupełnie różni. Ona – zwariowana, nieodpowiedzialna, lekkomyślna, szalona, żyjąca chwilą, czasem szara myszka. On – odpowiedzialny, mądry, spokojny, zdyscyplinowany, kochany, bywało jednak, że stawał się przebojową duszą towarzyską. Oboje perfekcyjnie się dopełniali. Gdy już chichocząc leżałyśmy obok siebie na ziemi, Katy spoważniała.
- Dzwoniłam do ciebie – Powiedziała z poważna miną.
- Gdzie? – Przekrzywiłam lekko głowę jak mały piesek. Dziewczyna wywróciła oczami.
- Na telefon – Powiedziała niskim głosem z nutką irytacji, wywalając język. Obie znów wybuchłyśmy niekontrolowanym chichotem. Chłopcy wpatrywali się w nas z litością jak na chore dzieci. Wstałyśmy i otrząsnęłyśmy ubrania z brudu.
- Yyy…jesteśmy normalne – Zapewniła Katy, powstrzymując śmiech.
- Tak, no jasne – Powiedział z uśmieszkiem Zayn. – Tak samo normalne jak to, że Niall przyprowadził nam kozę do kuchni, pytając czy może ją zatrzymać – Otworzyłyśmy usta ze zdziwienia i spojrzałyśmy na siebie, a potem na Nialla.
- Niall, gdzie ta koza!? – krzyknęłyśmy naraz i znów zaczęłyśmy się śmiać.


Po dwóch godzinach wszystkie moje rzeczy były rozpakowane i ułożone na swoich miejscach. Rozwaliłam się na łóżku i odetchnęłam z ulgą.
- Nie ma jak w domu. – powiedziałam z uśmiechem. Harry położył się koło mnie na boku, opierając głowę na ręce. Drugą jeździł po moim brzuchu, który przed chwilą odsłonił, podciągając moją koszulę lekko do góry. Splotłam nasze palce i położyłam głowę na jego pierś, zmuszając go do położenia się na plecach. Objął mnie jedną ręką, palcami bawiąc się szelką mojego stanika, drugą położył sobie pod głowę. Cicho westchnął.
- Hm? – Zapytałam cicho.
- Czemu nie chcesz…
- Harry! – Nie dałam mu dokończyć. Wstałam z łóżka i warknęłam najgroźniej jak potrafiłam, co przypominało jedynie miauknięcie małego kotka. Chłopak powstrzymał się od śmiechu i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Więc? – Zapytał znów.
- Ponieważ moim zdaniem związek nie opiera się na seksie tylko seks na związku. – prychnęłam i usiadłam na łóżku by ściągnąć buty. Chłopak nie dawał za wygrana, objął mnie ramieniem i cmoknął w ucho.
- Tak wiem, ale… - Położyłam mu palec na usta uciszając go.
- Poczekaj jeszcze. Jeśli ci na mnie zależy to wytrzymasz. – Wstałam i zdjęłam z siebie koszulę, zostając w samym staniku i rurkach. Chłopak złapał mnie z udo i przybliżył do siebie (nadal siedział na łóżku). Złapał mnie za pośladki zaciskając na nich palce, przywarł ustami do mojego brzucha. Wplątałam rękę w jego włosy i cicho jęknęłam.
- Harry, przestań. – Wyjęczałam błagalnym tonem.
- Nie masz pojęcia jak bardzo mnie pociągasz, gdy widzę cię w połowie nagą, tak bardzo cię pragnę. Jakie obrazy widzę wtedy oczami wyobraźni – Styles przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, w taki sposób, że teraz siedziałam na nim okrakiem. Zarzuciłam mu ręce na szyję – Jak tylko się zgodzisz będę cię pieprzył, pieprzył i jeszcze raz pieprzył. Będę wchodził w ciebie szybko, głęboko i boleśnie, będę tak brutalny,jak tylko można. Będę wchodził tak długo, aż dojdziesz. Potem zejdę niżej i włożę w ciebie dwa palce, będę całował cię od środka, aż znów dojdziesz. – Chłopak wysyczał mi to w usta, złowieszczo się uśmiechając. Zjechał ręką do zapięcia mojego stanika. – Ale nie zrobię tego teraz – Zabrał szybko dłoń i położył ją znów na mojej talii.
- Poczekam, aż sama będziesz o to błagała. Wtedy da mi to większą satysfakcję – Chłopak przygryzł wargę i wypuścił mnie z objęć. Przyglądał mi się jak się przebierałam. Byłam zdruzgotana. Boże, co on planuje? Oczywiście, wiedziałam, iż nie zrobi mi krzywdy, ale byłam mokra na samą myśl o tym, co ze mną będzie, gdy ta chwila nadejdzie. Czy on zrobił to specjalnie? Rzecz jasna, że tak…
Położyłam się ok. dwudziestej trzeciej trzydzieści i próbowałam zasnąć. uniemożliwiały mi to jednak co chwila otwierane i zamykane drzwi. Czy ktoś robi sobie ze mnie jaja? Poczułam ciężar po drugiej stronie łóżka. Harry położył się twarzą do mnie.
- Przytul się – Powiedział lekko zachrypniętym głosem. Wtuliłam twarz w jego nagą pierś i wsłuchiwałam się w powolne bicie jego serca. Spokojnie odpłynęłam.
- Dobranoc – Powiedział szeptem i pocałował mnie we włosy. – Śpij dobrze, księżniczko. Odpłynęłam.

1 komentarz:

  1. Aww.. jak słodko, cudo :3 Czekam na next'a z niecierpliwością :D Kocham <333333

    OdpowiedzUsuń